Rapacz Rapacz
341
BLOG

Kaczyński narzucił temat kampanii?

Rapacz Rapacz Polityka Obserwuj notkę 0

Odnoszę wrażenie, że szef PiS świadomie narzucił (czy raczej wykorzystał okazję, by narzucić) polsko-niemiecki temat w końcówce kampanii uznając, że jest to motyw dla niego bezpieczny i dający polityczne ekspektatywy. A przynajmniej mało niebezpieczny i nie zagraża zmniejszeniu poparcia przy urnach. 

 

Do takiego przypuszczenia skłania mnie porównanie tego, co Kaczyński napisał o Merkel w swojej książce z jego wypowiedzią w programie Lisa oraz wczorajszą odpowiedzią (raczej brakiem odpowiedzi) na pytanie dziennikarza. W książce uwaga o Merkel jest trywialna. U Lisa Kaczyński stwierdził równie mało odkrywczo, że kariera Merkel jest w RFN wyjątkowa, co każdy może samemu stwierdzić porównując drogi kariery kanclerzy z ostatnich 50 lat. We wtorek mógł starać się ugasić pożar, a tymczasem zdrowo dolał oliwy. Sztabowcy teraz milczą, bo to w książce, trzeba więc pytać autora, a sam autor zdaje się wręcz zachęcać poszukiwaczy drugiego dna do dalszej egzegezy jego kilku zdań. I oczywiście milczenia prezesa.

 

Przestańmy bredzić, że wypowiedzi Kaczyńskiego popsują relacje polsko-niemieckie. Nie taki rzeczy opowiadali o sobie w kampaniach wyborczych szefowie państw, by – jeśli tylko jest okazja – robić wspólnie interesy nie martwiąc się tym, co partner o nich myśli. Bajdurzenia takie miałyby jeszcze jakiś sens, gdyby prowadzić je sine ira et studio (tylko kogo by wówczas interesowały?), ale mama do czynienia z histerią. Przestańmy tez pleść głupot, że rządu państw powinny kierować się politycznym altruizmem, gdyż zwykle nikt nie wytyka, że dążą do zdominowania sąsiada, natomiast zarzut, iż nie troszczą się wystarczająco o zagraniczne interesy swoim obywateli to dobry powód ich odwołania. W szale przerabiania słabych zdań na silne już przeszliśmy etap hasła „Kaczyński jest antyniemiecki!” i zaczyna się runda pod hasłem „Kaczyński nie jest proniemiecki!”. Czy rzeczywiście to zniechęci do głosowania na PiS? Czy raczej zniechęci do poparcia tych, którzy występują z tym argumentem przeciwko partii Kaczyńskiego? Zapewne dla twarde elektoratów partii nie ma to żadnego znaczenia, ale nie o nie tu chodzi.

 

Dlatego wydaje się, że Kaczyński potraktował „sprawę Merkel” jak bulion: pomóc nie pomorze, ale na pewno nie zaszkodzi. O wiele bezpieczniejszy to temat niż wydarzenia w Zielonej Górze, gdzie trzeba byłoby coś powiedzieć cos zbyt subtelnego jak na kampanię wyborczą. Lepszy stary repertuar: każdy w orkiestrze zna swoją partię na pamięć.

Rapacz
O mnie Rapacz

...I Z DOBREGO DO KOŃCA.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka